W Puszczy jesień zawitała na dobre, widać i słychać jej przybycie. Rykowisko coraz żwawiej się rozkręca, a "miłośnicy" przyrody z flintami dostają szału i umilają je donośnymi salwami ...przykra sprawa.
Jak twierdzą znawcy tematu, ten rok należy do gryzoni - mysi rok, tak to się potocznie nazywa. Dobrobyt w gryzoniach więc potęguję liczebność drapieżnych istot, czyli równowaga w przyrodzie zachowana . Ostatnie wieczorne wędrówki po jesiennej Puszczy, zaskoczyły mnie pewną nachalnością pogwizdujących sóweczek - średnio cztery osobniki na wyprawę. W porównaniu do kilku wcześniejszych lat spotkanie z sóweczką jest bardziej prawdopodobne, co osobiście bardzo mnie cieszy. Mam nadzieję, że reszta Puszczańskich mieszkańców gustujących w gryzoniach, ma się równie dobrze co sóweczka - szczególnie ciepło myślę o włochatce ;).
Niech gyzoniożercom bór darzy :-)
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych swoich wpisów zatytułowałem "Żołędzie, czyli seks w Wielkim Lesie" :-)
Mam nadzieję, że się Tobie spodoba :-)
http://plamkamazurka.blox.pl/2011/04/Zoledzie-czyli-seks-w-Wielkim-Lesie.html
Pięknie pokazane zakątki Puszczy i jej mieszkańcy, wiele nietuzinkowych zdjęć, piękne światło. W pierwszym momencie brakowało mi szerszych opisów ale gdy się zagłębiłem w bloga, stały się one zbyteczne. Zdjęcia wszystko mi mówiły :)
OdpowiedzUsuńCoraz częściej rozmyślam nad wyjazdem do Białowieży na przełomie zimy i wiosny. Dzięcioł białogrzbiety, dzięcioł trójpalczasty, jarząbek i właśnie sóweczka spokoju mi nie dają - chcę je w końcu zobaczyć :-)
OdpowiedzUsuńMarku, nie ma co rozmyślać tylko trzeba szykować się na przedwiośnie w Puszczy. Służę pomocą w puszczańskiej eskapadzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń